niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 2.

Perspektywa Kayli.

Dave. Kocham go za to, że zawsze jest przy mnie kiedy tego potrzebuję. Jest to średniego wzrostu blondyn. Ma niebieskie oczy i piękny uśmiech. Jego sylwetka jest idealna, ponieważ jest on kapitanem drużyny siatkarskiej.


Perspektywa Davea.

Kiedy wszedłem do domu, od razu pobiegłem schodami prowadzącymi do jej pokoju. Płakała. Siedziała na łóżku z nogami przy brodzie. Drżała. Podszedłem i objąłem ją ramieniem, lekko kołysząc pocałowałem ją w głowę. Dziewczyna wtuliła się we mnie i ścisnęła w rękach moją koszulkę. Przyciągnąłem ją bliżej do siebie.
- Przepraszam... - załkała w moją pierś.
- Ciii... - uspokajałem ją dalej kołysząc jej ciałem.
Po 10 minutach Kayla oderwała się ode mnie i wycierając nos i oczy usiadła po turecku na łóżku.


                                                  Perspektywa Kayli.

Wpatrywałam się w swoje dłonie, czując na sobie wzrok Davea.
- Co się stało. - spytał niepewnie.
Opowiedziałam mu całe zajście. On przytulił mnie i szepnął, że wszystko będzie dobrze ale ja sama w to nie wierzyłam. Matka już nie pierwszy raz wróciła do domu w takim stanie, ale jeszcze nigdy nie podniosła na mnie ręki. 
Nagle usłyszałam płacz Thomasa. Nie zważając na Davea, wybiegłam z pokoju i wparowałam do salonu. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. 
Thomas leżał na ziemi zwinięty w kłębek na podłodze i płakał a z jego nosa płynęła krew.
Moja matka natomiast pochylała się nad nim i krzyczała. Już podnosiła rękę żeby go uderzyć, kiedy pchnęłam ją na kanapę, złapałam brata w ramiona i czym prędzej udałam się do siebie. Dave zamknął drzwi na klucz.
- Podaj mi apteczkę, jest w łazience. - powiedziałam do nastolatka.
Na szczęście miałam w pokoju własną. 
- Nie płacz skarbie. - szeptałam do malucha słowa pocieszenia tak jak przed chwilą robił to mój chłopak.
Gdy dostałam apteczkę, wyjęłam z niej chusteczki higieniczne i zaczęłam tamować krew nie ubłagalnie lecącą z nosa Thomasa. 
- Otwieraj gówniaro! - usłyszałam głos Sary, która bezskutecznie próbowała dostać się do mojego pokoju. 
Usiadłam na łóżku i posadziłam sobie brata na kolanach, a Dave objął mnie w pasie i przytulił. Kiedy malec zasnął, położyłam go obok i wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer do ojca.
- Tato?
- Cześć córcia co tam?
- Kiedy będziesz w domu?
- Za jakąś godzinę. Stało się coś?
- Nie... To znaczy tak. Chodzi o mamę. 
- Co się stało? 
- Lepiej żebyś zobaczył to na własne oczy. - powiedziałam. - Nic jej nie jest. - dodałam szybko. - Tylko trochę nie jest sobą.
- Postaram się być za 30 minut.
- Ok. Kocham Cię. Pa.
- Ja Ciebie też. Pa. - rozłączył się.

- I co? - odezwał się Dave. 
- Powinien być za jakąś godzinę. Może mniej. 
Westchnęłam i podeszłam do okna.
Poczułam jak ręce Davea obejmują mnie w talii i  jak jego usta całują mój kark. Odwróciłam się do niego przodem co wykorzystał i wpił się w moje usta. Posadził mnie na parapecie i gładził dłońmi moje uda. Jako pierwsza oderwałam się od niego.
- Dziecko śpi. - powiedziałam tuż przy jego ustach. 
Dave tylko się uśmiechnął i ponownie mnie pocałował ale tym razem bardziej namiętnie. Wplątałam palce w jego włosy i odwzajemniłam pocałunek.
- Kayla? - usłyszałam głos Thomasa.
- Tak kochanie? - oderwałam się od niezadowolonego nastolatka i podbiegłam do brata.
- Dlaczego ona to zrobiła?
- Mamusia nie chciała.
- Właśnie, że chciała. Ja przecież nic nie zrobiłem. - powiedział malec i wtulił się w moje ramiona. 
- Wszystko będzie dobrze skarbie. Obiecuję.
Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi wejściowych i pierwsze odgłosy kłótni pomiędzy rodzicami.


***

Hej Wam przepraszam, że taki krótki ale czas niestety nie pozwolił mi na dłuższy. Życzę miłego czytania ;*. Proszę o opinie.   Buziaki ♥.
-MG. ♥

:)

1 komentarz:

  1. *.* Świetne! Genialne i nie wiem co jeszcze. Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń