poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 4.

Perspektywa Joego.


Do mojej sypialni wbiegł zdenerwowany Thomas.
- Tatusiu Kayla cię woła. Ale tak szybciutko.
Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do pokoju córki. To co tam zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Ten dupek obmacywał mi dziecko! Czym prędzej chwyciłem go za ramiona i zepchnąłem na ziemię, po czym uderzyłem go pięścią w twarz.
- Nauczysz się dupku szanować kobiety?! - krzyknąłem wściekły - Wynoś się i żebym cię więcej nie widział w moim domu!
Podszedłem do Kayli z zamiarem przytulenia jej ale ona odepchnęła mnie i podeszła do Davea. Spoliczkowała go.
- Z nami koniec! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Zniknij mi z oczu! - krzyczała a łzy lały jej się po policzkach.
- Kay... - powiedział szeptem.
- Wynoś się! - wrzasnęła nastolatka.
- Przepraszam. - powiedział jeszcze i opuścił nasz dom. 
- Jestem z ciebie dumny. - powiedziałem i przytuliłem jej rozedrgane ciało do siebie.


Perspektywa Kayli.

Gdyby nie tata, nie wiem co by się mogło stać. Widziałam jak on bije Davea ale jakoś mnie to nie obchodziło. Nie chce go znać. Kochałam dupka. Tata miał rację i to było najgorsze. Nie słuchałam go bo byłam kompletnie zaślepiona. Kiedy Joe chciał mnie przytulić, odepchnęłam go i podchodząc do Evansa spoliczkowałam go.
- Z nami koniec! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Zniknij mi z oczu! - krzyczałam przez łzy.
- Kay... - miał czelność jeszcze się odezwać.
- Wynoś się! - nie wytrzymałam.
- Przepraszam. - powiedział i wyszedł.
Ze łzami w oczach tępo wpatrywałam się w drzwi.
- Jestem z ciebie dumny. - usłyszałam z tyłu. Całkowicie zapomniałam, że tata to wszystko widział.
- Miałeś rację to dupek. - powiedziałam przytulając się do niego.
- Akurat z tego się nie cieszę.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Dobrze, że w końcu go pogoniłaś. Od początku go nie lubiłem. - zaśmiał się - nic ci nie zrobił? - zapytał z troską w głosie.
- Nie zdążył. 
- Całe szczęście, że Tomas mnie obudził.
- Tak muszę mu podziękować. 
- Dobrze ale jutro. Teraz idź spać. 
Przytaknęłam i położyłam się do łóżka.


Perspektywa Davea.


Ona mi tego nigdy nie wybaczy. No i po co mi to było? Jestem idiotą. Kretyn. Muszę to naprawić. Tylko jak? Jeżeli ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać, ( a na pewno nie będzie ) , to na pewno mi się nie uda. Muszę coś wymyślić. Obawiam się tylko, że nie uda mi się jej przekonać. Kocham ją i wszystko spieprzyłem. Muszę ochłonąć. Coś zrobić muszę, to na pewno.


Perspektywa Kayli.


Nie mogłam zasnąć. Obracałam się w łóżku z boku na bok. W końcu nie wytrzymałam. Usiadłam, wzięłam laptopa i włączyłam go. Zegar wskazywał 3 w nocy. Cały czas przez myśli przechodziło mi pytanie : "jak on mógł mi to zrobić?". Potraktował mnie jak szmatę... Odłożyłam komputer. Objęłam kolana rękami i oparłam na nich głowę. Z oczu spływały mi łzy, jedna po drugiej. To było dla mnie zbyt wiele. Zamknęłam drzwi na klucz, usiadłam na parapecie. Przez szybę oświetlały mnie tylko promienie księżyca. Nie przestawałam płakać. Dałam upust emocjom, które się we mnie kotłowały. Jedna z najważniejszych dla mnie osób, zawiodła mnie. Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie mu tego wybaczyć. Od dziś Dave dla mnie nie istnieje. Przymknęłam oczy i zatopiłam się w ciszy, która w tym momencie dawała mi ukojenie. Zawsze będę go kochać ale nigdy mu nie zaufam. Choćby błagał, nie dostanie drugiej szansy. 
Około 6 położyłam się w nadziei, że uda mi się zasnąć. Nie obchodziła mnie szkoła. Nic mnie nie obchodziło. Usłyszałam pukanie do drzwi, które zignorowałam.
- Kayla spóźnisz się do szkoły. - usłyszałam głos mamy. 
Łzy zebrały mi się w oczach by zaraz zrobić nowe ślady na moich policzkach. Nie dość, że zerwałam z Davem, to jeszcze ona. A teraz zachowuje się jakby nigdy nic. Zakryłam głowę kołdrą. Miałam dosyć, kolejna próba dostania się do mojego pokoju.
- Kayla. - usłyszałam tym razem głos Joego - Nie możesz odcinać się od świata. Wyjdź. Nie musisz iść dzisiaj do szkoły ale przynajmniej coś zjedz. 
Na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze.
- Zostawcie mnie w spokoju! - to jedyne co udało mi się wykrztusić.
Na szczęście ojciec nie nalegał. Wstałam i weszłam do łazienki. To co zobaczyłam w lustrze w ogóle mnie nie zdziwiło. Stała przede mną brunetka z opuchniętymi od łez oczami, rozmazanym makijażem i rozczochranymi włosami. Postanowiłam chociaż trochę doprowadzić się do porządku. Obmyłam twarz zimną wodą, wzięłam prysznic po czym ubrałam się w luźne szare dresy i włosy spięłam w niechlujnego warkocza. Usiadłam na podłodze w łazience. Wyjęłam z szuflady mały, błyszczący, ostry przedmiot i zrobiłam nim dwa nacięcia na skórze. Poczułam jak wraz z krwią wypływają ze mnie wszystkie złe emocje. Zabandażowałam rękę i wróciłam do pokoju, z którego nie miałam zamiaru wychodzić. Przynajmniej na razie.
 




No witajcie kochani :** Przepraszam, że aż tyle musieliście czekać ale jestem na obozie sportowym i dopiero teraz miałam okazję żeby napisać. Mamy tak rozplanowany dzień, że nie mam w ogóle czasu.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :). Pozdrawiam. Buziaki ;**
-MG. <3

wtorek, 9 lipca 2013

Witajcie kochani ;*

Przepraszam że nie ma już tyle czasu rozdziału i jeszcze chwilę dalej go nie dodam bo nie miałam jak a teraz wyjeżdżam :(((. Obiecuję Wam, że po 20 lipca nadrobię :). Jeszcze raz przepraszam. Udanych wakacji! ;* Pozdrawiam ! 
Love U ♥
- MG.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 3.

Perspektywa Joego.

Trzaskając drzwiami wszedłem do domu i co zastałem? Moja żona Sara siedziała na kanapie całkowicie pijana. Nawet nie zauważyła mojego wejścia.
- Co to ma być do cholery!? - krzyknąłem zdenerwowany.
- Joe a co ty tu robisz? - spytała obojętnie kobieta.
- To ja się pytam co ty wyprawiasz?! Jesteś całkowicie pijana! Masz dzieci zapomniałaś o tym?!
Sara milczała. Siedziała ze spuszczoną głową, wpatrując się w swoje ręce.
- Przepraszam. - wydukała po chwili ciszy.
Westchnąłem. Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem.
- Co się z tobą dzieje? - spytałem patrząc jej w oczy.
- Sama nie wiem.
- Gdzie dzieci?
- Na górze.
Wstałem i ruszyłem w kierunku pokoju Kayli. Drzwi były zamknięte więc lekko zapukałem. 
- Kayla, to ja tata.
Zamek wydał charakterystyczny dźwięk i chwilę później trzymałem córkę w ramionach.
- Ona mnie uderzyła tato. Thomasa też. - mówiła łkając.
Kiedy weszliśmy do pokoju zauważyłem Davea. Nie ukrywam, że nie lubię tego chłopaka i wolałbym żeby moje dziecko znalazło sobie innego partnera, jednak teraz byłem wdzięczny, że zajął się Kaylą i Thomasem kiedy mnie nie było. 
Skinąłem głową w jego stronę co odwzajemnił.
- Tommie nic ci nie jest? - przytuliłem chłopca.
- Nie tatusiu. Dlaczego mamusia mnie uderzyła? Ja nic nie zrobiłem.
- Nigdy więcej cię nie uderzy kochanie.
Pod nosem chłopca zauważyłem zaschniętą krew. Przeraziłem się.
- Kayla? - spytałem nie dowierzając. 
- To ona. Gdybym go nie zabrała to nie wiem co by mu zrobiła.
Zacisnąłem usta w wąską linię i bez słowa skierowałem się do salonu gdzie znajdowała się Sara. Już nie pierwszy raz straciła nad sobą kontrolę, a ja nie będę patrzył jak bezkarnie krzywdzi moje dzieci. Wszedłem do pokoju.
- Chcę rozwodu. Masz dwa tygodnie na opuszczenie mojego domu. - rzuciłem po czym wyszedłem, zadowolony ze swojej decyzji. Kocham żonę ale tak być nie może. To jedyne wyjście. Ruszyłem do sypialni i po umyciu się poszedłem spać.

Perspektywa Sarah.

- Rozwodu? Co? - dpoiero po chwili dotarło do mnie znaczenie słów Joego. Nie to niemożliwe. Co ja zrobiłam? Łzy wylewały się z mych oczu niczym wodospad. Muszę ochłonąć. Czeka mnie poważna rozmowa z małżonkiem. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? Położyłam się na kanapie w nadziei, że uda mi się zasnąć.

Perspektywa Kayli.

- Dziękuję, że przyjechałeś. - powiedziałam przytulając się do Davea.
- Daj spokój, to żaden kłopot. Twoje problemy są moimi. - powiedział i pocałował mnie w czoło. - A tak skoro sytuacja już opanowana... to o co chodzi z tym Londynem? - zapytał.
- Co? A skąd ty wiesz o Londynie? - zapytałam zaskoczona.
- Em mi powiedziała i nie była zbyt zadowolona z tego, że musi tam jechać. - chłopak zachichotał w czym mu zawtórowałam.
- Tak, hmmm... Robimy sobie taki babski wypad, żeby trochę od was odpocząć. - puściłam mu oczko.
- Odpocząć? - Dave zrobił naburmuszoną minę.
- Oj nie wkurzaj się Kocie. Wytrzymasz ten tydzień czy dwa. Mamy prawie wakacje nie? Więc nie będziesz się musiał martwić samotnością. - dałam mu buziaka w usta.
- No dobra ale masz codziennie pisać, dzwonić i w ogóle. 
Zaśmiałam się i z powagą na twarzy, przyłożyłam rękę do piersi. - Z ręką na sercu, obiecuję.
Ledwo powstrzymywałam śmiech.
- Nie kpij sobie. Martwię się po prostu. - przytulił mnie.
- Ale ja jeszcze nie jadę. Koncert jest za miesiąc.
- No dobrze ale miesiąc szybko zleci.
- Dasz radę. Masz Iana, Cece i Rafea.
- Oni nie zastąpią mi ciebie.
- Ooooo... słodki jesteś wiesz?
- Wiem... - jego twarz przyozdobił przepiękny uśmiech.
- I skromny. - zaśmiałam się. - Dobra nie będę cię dłużej zatrzymywać. Zmykaj do domu. - oderwałam się od niego i klepnęłam w tyłek.
- Już mnie wyganiasz?
- Mhmm...
- A wiesz, że mnie się nie wygania? - mówił zbliżając się do mnie.
- Nie wiedziałam. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy cofając się. W końcu musiałam się zatrzymać, bo na drodze stała ściana. Dave przyparł mnie do niej i złapał moje nadgarstki tak abym nie mogła mu uciec.
- To już wiesz. - powiedział i wpił się w moje usta.
Jego ręce puściły moje i zjechały na talię. Wplotłam palce w jego włosy tym samym przyciągając go bliżej. Zsunął ręce na moje pośladki i mnie podniósł. Oplotłam nogami jego biodra. Dave przeniósł pocałunki na moją szyję. Serce biło mi jak szalone. Oboje ciężko oddychaliśmy. Chłopak położył mnie na łóżku i wrócił do pocałunków. Jego ręce znalazły się na moich plecach a później na brzuchu. Wiedziała do czego to zmierza dlatego odepchnęłam go od siebie. Jednak chłopak nic nie robiąc sobie z moich protestów kontynuował przerwaną czynność. Chwilę później tak jak on nie miałam już bluzki.
- Dave... - powiedziałam błagalnie, wiedząc, że jest ode mnie silniejszy i i tak nie mam szans. On jednak totalnie mnie ignorował.
- Dave. - powiedziałam głośniej, kiedy zabrał się za rozpinanie moich spodni.
Nic.
- Dave do cholery, przestań! - krzyknęłam.
Byłam zdana tylko na siebie, bo tata spał piętro wyżej a pijana matka na pewno nic nie zauważy.
- Dave!
- Tym razem mi nie uciekniesz. - powiedział.
Teraz byłam przerażona. Nie chciałam stracić dziewictwa w ten sposób.
- Dave proszę przestań. - błagałam już prawie płacząc.
Chłopak uporał się już z naszymi spodniami i oboje byliśmy w samej bieliźnie. Drzwi były zamknięte na klucz. Zdecydowałam się, że spróbuję swoich sił. Najmocniej jak umiałam zepchnęłam nastolatka z łóżka i czym prędzej pobiegłam do drzwi. Przekręciłam klucz, ale nic więcej nie dałam rady zrobić. Dave złapał mnie w talii i brutalnie rzucił na łóżko. Chwilę później dzięki Bogu do pokoju wszedł Thomas. 
- Tom biegnij po tatę, szybko! - krzyknęłam.
Dave wydawał się niczego nie zauważać i zabrał się za rozpinanie mojego stanika, co mu się jednak nie udało, bo do pokoju wbiegł wściekły Joe.



HEJ, HEJ, HEJ!!!
Co u Was? Dlaczego nie komentujecie? :( Przykro mi, że jest tak mało komentarzy. Proszę Was o opinię. One naprawdę dają ogromnego kopa. Nawet nie wiecie jak każdy komentarz cieszy. 
Życzę miłego czytania i do następnego ;** ♥.


niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 2.

Perspektywa Kayli.

Dave. Kocham go za to, że zawsze jest przy mnie kiedy tego potrzebuję. Jest to średniego wzrostu blondyn. Ma niebieskie oczy i piękny uśmiech. Jego sylwetka jest idealna, ponieważ jest on kapitanem drużyny siatkarskiej.


Perspektywa Davea.

Kiedy wszedłem do domu, od razu pobiegłem schodami prowadzącymi do jej pokoju. Płakała. Siedziała na łóżku z nogami przy brodzie. Drżała. Podszedłem i objąłem ją ramieniem, lekko kołysząc pocałowałem ją w głowę. Dziewczyna wtuliła się we mnie i ścisnęła w rękach moją koszulkę. Przyciągnąłem ją bliżej do siebie.
- Przepraszam... - załkała w moją pierś.
- Ciii... - uspokajałem ją dalej kołysząc jej ciałem.
Po 10 minutach Kayla oderwała się ode mnie i wycierając nos i oczy usiadła po turecku na łóżku.


                                                  Perspektywa Kayli.

Wpatrywałam się w swoje dłonie, czując na sobie wzrok Davea.
- Co się stało. - spytał niepewnie.
Opowiedziałam mu całe zajście. On przytulił mnie i szepnął, że wszystko będzie dobrze ale ja sama w to nie wierzyłam. Matka już nie pierwszy raz wróciła do domu w takim stanie, ale jeszcze nigdy nie podniosła na mnie ręki. 
Nagle usłyszałam płacz Thomasa. Nie zważając na Davea, wybiegłam z pokoju i wparowałam do salonu. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. 
Thomas leżał na ziemi zwinięty w kłębek na podłodze i płakał a z jego nosa płynęła krew.
Moja matka natomiast pochylała się nad nim i krzyczała. Już podnosiła rękę żeby go uderzyć, kiedy pchnęłam ją na kanapę, złapałam brata w ramiona i czym prędzej udałam się do siebie. Dave zamknął drzwi na klucz.
- Podaj mi apteczkę, jest w łazience. - powiedziałam do nastolatka.
Na szczęście miałam w pokoju własną. 
- Nie płacz skarbie. - szeptałam do malucha słowa pocieszenia tak jak przed chwilą robił to mój chłopak.
Gdy dostałam apteczkę, wyjęłam z niej chusteczki higieniczne i zaczęłam tamować krew nie ubłagalnie lecącą z nosa Thomasa. 
- Otwieraj gówniaro! - usłyszałam głos Sary, która bezskutecznie próbowała dostać się do mojego pokoju. 
Usiadłam na łóżku i posadziłam sobie brata na kolanach, a Dave objął mnie w pasie i przytulił. Kiedy malec zasnął, położyłam go obok i wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer do ojca.
- Tato?
- Cześć córcia co tam?
- Kiedy będziesz w domu?
- Za jakąś godzinę. Stało się coś?
- Nie... To znaczy tak. Chodzi o mamę. 
- Co się stało? 
- Lepiej żebyś zobaczył to na własne oczy. - powiedziałam. - Nic jej nie jest. - dodałam szybko. - Tylko trochę nie jest sobą.
- Postaram się być za 30 minut.
- Ok. Kocham Cię. Pa.
- Ja Ciebie też. Pa. - rozłączył się.

- I co? - odezwał się Dave. 
- Powinien być za jakąś godzinę. Może mniej. 
Westchnęłam i podeszłam do okna.
Poczułam jak ręce Davea obejmują mnie w talii i  jak jego usta całują mój kark. Odwróciłam się do niego przodem co wykorzystał i wpił się w moje usta. Posadził mnie na parapecie i gładził dłońmi moje uda. Jako pierwsza oderwałam się od niego.
- Dziecko śpi. - powiedziałam tuż przy jego ustach. 
Dave tylko się uśmiechnął i ponownie mnie pocałował ale tym razem bardziej namiętnie. Wplątałam palce w jego włosy i odwzajemniłam pocałunek.
- Kayla? - usłyszałam głos Thomasa.
- Tak kochanie? - oderwałam się od niezadowolonego nastolatka i podbiegłam do brata.
- Dlaczego ona to zrobiła?
- Mamusia nie chciała.
- Właśnie, że chciała. Ja przecież nic nie zrobiłem. - powiedział malec i wtulił się w moje ramiona. 
- Wszystko będzie dobrze skarbie. Obiecuję.
Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi wejściowych i pierwsze odgłosy kłótni pomiędzy rodzicami.


***

Hej Wam przepraszam, że taki krótki ale czas niestety nie pozwolił mi na dłuższy. Życzę miłego czytania ;*. Proszę o opinie.   Buziaki ♥.
-MG. ♥

:)

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 1.

- Przecież wiesz o tym, że i tak tu nie przyjadą. - odezwała się Emily.
- Nie mów tak! - oburzyła się dziewczyna - Nie wiesz tego, więc... ja przynajmniej mam nadzieję i będę czekać.
- Okej, okej... tylko nie gryź. Nie denerwuj się tak.
- Rujnujesz moje marzenia wiesz? - zaśmiała się Kayla.
- Ojoj... Skarbie ja jestem po prostu realistką.
- Dobre, dobra koniec tematu. Ale nie uważasz, że oni są słodcy?
- Kto?
- No chłopaki z One Direction!
- Tak, tak pewnie ale co z tego jak są nieosiągalni?
- Wiesz co? Z Tobą to w ogóle się nie da gadać. - nastolatka zrobiła naburmuszoną minę. 
- Ale i tak mnie kochasz. - Emily przytuliła przyjaciółkę i dała jej całusa w policzek.
- Siedzimy tu już godzinę a jeszcze nie tknęłyśmy tej fizyki.
- Ok. Bierzmy się do roboty bo nas ranek zastanie. - obie się zaśmiały i wzięły za naukę.
Godzinę później...

- No gadaj co jest?
- Nic. 
- Kayla...
- No nic po prostu się zastanawiam co by było gdybyśmy się nie przeprowadzili do Polski. W końcu mieszkaliśmy w Londynie tak? Fajnie jest mieć angielskie imię wśród Polaków ale patrz... Gdybyśmy tam zostali to mogłabym ich poznać. Nawet pójść na ich koncert! A tutaj? Na takowy się nie zapowiada.
- Oj mysza może jednak się uda. A jak nie to pojedziesz na koncert tam. 
Dziewczyna popatrzyła na przyjaciółkę szeroko otwartymi oczami. Tak jakby ją oświeciło.
- Że ja na to wcześniej nie wpadłam! Em! Pojedź ze mną!
- Nie ma mowy. Wiesz, że ich nie lubię.
- Prooooooooooooooooooooooooooooooooszę. Dla mnie. - Kayla popatrzyła na dziewczynę słodkimi oczkami.
- Kay nie!
- No proszę, proszę, proszę, proszę, prooooooszę.
- Ugh... Nie odpuścisz prawda?
- Jiiiip! Dziękuję! Kocham Cię!
- Ale ja się jeszcze nie zgodziłam!
- Wręcz przeciwnie. Ja to widzę w twoich oczach.
- No dobra ale wisisz mi wielką przysługę.
- Co tylko chcesz.
- Ok. To jak coś wymyślę to dam ci znać. - zaśmiała się.
- Już to sobie wyobrażam. My w pierwszym rzędzie oni na scenie. Awww... - przygryzła dolną wargę - Będzie cudownie!
- A co z chłopakami i Cindy?
- O Cece bym się nie martwiła. Rafe się nią zajmie i tego jestem pewna. A chłopaki wytrzymają ten tydzień bez nas.
- Tydzień?!!
- No tak nie polecimy przecież tyle kilometrów żeby zaraz po koncercie wracać.
Emily spojrzała na nią spod byka. 
- No co? Wakacje będą!
- Lepiej nic już nie mów.
Po krótkiej chwili...

- Przyznaj się, który Ci się podoba najbardziej? Tylko wara od Horana! On jest mój! 
Śmiech.
- Żaden.
- No Em.
- Żaden mi się nie podoba, ale jak już bym musiała wybierać to najbardziej znośny wydaje się być ten mulat.
- Zayn? Jaaaaa...
- Chciałaś to proszę.
- Mhmm... Dobra jest 18, co robimy?
- W sumie to ja się już będę zbierać.
- No co ty? - zaprotestowała Kayla.
- Umówiłam się z Ianem.
- Ahaaa... Randka. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy i  puściła drugiej oczko.
- No coś w tym stylu.
- Gdzie idziecie?
- Do kina.
- Tylko usiądźcie sobie z tyłu żebyście innym nie przeszkadzali jak będziecie się wymieniać śliną.
- Hahahah... Bardzo śmieszne... - Emily pokazała jej język.
- No to co do jutra?
- Do jutra.
Uścisnęły się na pożegnanie i Kayla została sama. Postanowiła resztę soboty przesiedzieć przed telewizorem.   Niestety jej plany legły w gruzach...
Oglądała właśnie " Wciąż ją kocham", kiedy do domu weszła jej całkowicie pijana matka.
- Thomas idź do pokoju. - powiedziała nastolatka do brata.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Idź.
Siedmiolatek poczłapał do sąsiedniego pomieszczenia. Kay zwróciła się do matki.
- Mamo?
- O córcia. Siema. - powiedziała potykając się o własne nogi.
- Jesteś pijana. - rzekła dziewczyna a twarz jej stężała. 
- Jaa... Niee.
- Jaki ty przykład dajesz Thomasowi?!
- Słucham?
- No tak! Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła już nieźle wkurzona.
Sarah wymierzyła jej policzek.
- Nie tym tonem do matki!
Kayla stała oszołomiona i trzymała się za bolący policzek, wpatrując się w rodzicielkę. Czuła jak łzy zbierają jej się w oczach.
- Co się z Tobą dzieję? - zapytała drżącym głosem i wybiegła z salonu.
Kiedy znalazła się w pokoju...

- Jak ona mogła mnie uderzyć? - pomyślała. Łzy robiły jej coraz to nowe ślady na policzkach. Wzięła do ręki telefon. Po trzech sygnałach ktoś odebrał.
- Dave? Przyjedź do mnie, proszę.
- Będę za 10 minut. - powiedział chłopak i rozłączył się.




***
Przepraszam, przepraszam, przeprasza.
Wiem, że rozdział miał się pojawić wczoraj ale nie miała wieczorem internetu. Była taka burza, że dopiero dzisiaj naprawili. Mam nadzieję, że mi wybaczycie? :) Jak Wam się podoba?? Proszę o pinie ;*. 
Kolejny rozdział nie mam pojęcia kiedy się pojawi ale możliwe, że nawet za 2 tygodnie :(. Na tym blogu rozdziały są dłuższe niż na poprzednim i dlatego nie zawsze mam czas żeby to wszystko przepisać ( ale nie mówię, że nie pojawi się wcześniej bo to zależy od tego czy będę mieć dużo do szkoły czy też nie) . Jeszcze raz Was przepraszam. 
Miłego czytania i do następnego :** 
Love U ♥ 
- MG ♥



CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^

sobota, 25 maja 2013

Prolog.

Kayla jest wielką fanką One Direction. Bardzo chciałaby pójść na ich koncert. Kiedy jej marzenia zaczynają się spełniać, wszystko się komplikuje. Mając 17 lat zostaje skrzywdzona przez bliską jej osobę. Dziewczyna zamyka się w sobie. Czy kiedykolwiek będzie jeszcze umiała komuś zaufać? Kto jej pomoże przejść przez ten koszmar? Czy wróci do niej szczęście, na które zasługuje? 



Witajcie ;** Przepraszam że taki krótki ale tak jakoś mi nic więcej do głowy nie wpadło ... Rozdziały niedługo powinny zacząć się pojawiać ale nie wiem dokładnie kiedy :). Pozdrawiam ♥



niedziela, 19 maja 2013

Witam ponownie Kochani ;***

No więc tak chciałam tylko poinformować, że będę tutaj umieszczać moje drugie opowiadanie ^^. Nie będzie to już fantastyka. Na prośbę jednej z czytelniczek zaczęłam historię o One Direction :). Ale nie wsadzę ich do opowiadania od razu :D. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. A i nie będę tym razem umieszczać bohaterów. Zostawiam to waszej wyobraźni :). Dodam tylko opisy ;*. Prolog powinien się pojawić gdzieś w przyszłym tygodniu ale patrząc na to, że zbliżamy się do końca roku szkolnego, nie wiem kiedy dodam rozdział 1. Trzeba jeszcze poprawić oceny i starać się aby nie nałapać innych do poprawki ^^.  Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu to co dla Was szykuję. 
No to do napisania :*.